Myślę, że twórcy tego filmu posłużyli się znanym już wcześniej przepisem na idealny gniot.
-dobór aktorów (beztalencia - najlepiej pozbawieni jakiejkolwiek wyrazistości )
-fabuła - uproszczona do granic możliwości, zrozumiała nawet dla ludzi uwstecznionych cywilizacyjnie,
-patetyczne wstawki - mądrości zaczerpnięte jakby żywcem z kalendarza rolniczego (np. "On musi odnaleźć swoją ścieżkę")
-aby film był gniotem idealnym powinien być remakiem jakiegoś innego filmu, najlepiej dobrego, tak żeby wszyscy fani pierwowzoru zgrzytali zębami na widok przeróbki
-nielogiczność zachowań bohaterów
-muzyka- każda dobra byleby nijaka
- i uwaga oczywiście pseudo-romantyczne zakończenie, tak aby tłumy nastolatków wylewały potoki łez na seansie.
Dawno nie widziałem tak perfekcyjnego gniota.Dziękuje twórcom za zmarnowanie mi tych 100 minut
Rany ale mnie przybił ten film